Emocje w piłkarskiej Lidze Mistrzów sięgają zenitu. Półfinały Ligi Mistrzów dostarczyły mnóstwo emocji. Zbliża się stacja z napisem „Finał na Wembley”. W grze o to, aby zagrać w stolicy Wielkiej Brytanii wciąż były cztery drużyny – Bayern Monachium, Real Madryt, Borussia Dortmund i Paris Saint Germain. Po pierwszych meczach półfinałowych kwestia awansu do finału w obu parach była sprawą otwartą. Zobaczmy, kto może bukować bilety do Londynu na finał piłkarskiej Ligi Mistrzów.
Kto lepszy w parze Bayern – Real Madryt?
Po tym, jak w pierwszym półfinałowym meczu pomiędzy Bayernem Monachium a Realem Madryt na Allianz Arena padł remis 2:2, sprawa awansu do finału Champions League była sprawą otwartą. Rewanż na Santiago Bernabeu zapowiadał się arcyciekawie. I faktycznie taki był. Nie było kalkulowania. Oba zespoły chciały wygrać, bowiem stawka tego pojedynku była naprawdę wysoka. Od początku spotkania inicjatywę przejęli gospodarze. Bayern Monachium nastawiał się na kontry, z których pokazał, że potrafi być groźny. Mimo licznych prób z jednej i drugiej strony, do przerwy był bezbramkowy remis. Klasa obu zespołów dawała jednak pewność, że taki rezultat nie utrzyma się długo.
W drugiej połowie Real Madryt dalej dyktował warunki gry, ale co zaskakujące, to Bayern Monachium otworzył wynik meczu. Na listę strzelców jako pierwszy w tym meczu wpisał się Alphonso Davies. Kanadyjczyk, który jeszcze w pierwszej połowie zmienił kontuzjowanego Serge’a Gnabry’ego strzelił tak, że Andriej Łunin mógł tylko patrzeć jak piłka zmierza w okienko jego bramki. Strata gola podziałała na Real jak zimny prysznic. „Królewscy” raz po raz byli w polu karnym Bayernu zagrażając bramce Manuela Neuera. Kluczowe dla losów pojedynku okazały się zmiany dokonane przez Carlo Ancelottiego, ze szczególnym wyróżnieniem jednej z nich. W 81 minucie Joselu zmienił Federico Valverde. Joselu, nazywany przez fanów Realu superrezerwowym doprowadził do remisu siedem minut po wejściu na boisko. Po strzeleniu gola „Królewscy” poszli za ciosem i w pierwszej minucie doliczonego czasu gry na listę strzelców ponownie wpisał się… Joselu. I tak oto Real 1 czerwca na Wembley stanie przed szansą sięgnięcia po 15. Puchar Europy w swojej historii.
Czy Borussia sprostała PSG?
Piłkarska Liga Mistrzów po raz kolejny pokazała, że potrafi zaskoczyć. I to w jednym z najważniejszych momentów sezonu. Przed rozpoczęciem etapu półfinałów tych rozgrywek, tylko najwierniejsi fani Borussii Dortmund mogli po cichu liczyć, że BVB sprawi psikusa wielkiemu Paris Saint-Germain. Bo to właśnie świeżo upieczeni mistrzowie Francji stawiani byli w roli faworytów awansu do finału LM. Borussia Dortmund wykorzystała fakt, że presja jest na rywalu i w pierwszym półfinale w Dortmundzie zagrała rozważnie, pragmatycznie, a przede wszystkim skutecznie. Efekt? Niespodziewane zwycięstwo na Signal Iduna Park i skromna, jednobramkowa, ale cenna zaliczka przed rewanżem w Paryżu.
Rewanż na Parc des Princes to niemal kopiuj-wklej pojedynku w Niemczech. Ekipa Edina Terzicia mogła, a PSG musiało. Paryżanie od początku spotkania rzucili się do odrabiania strat z pierwszego meczu. W decydujących momentach akcji brakowało im albo szczęścia, albo Borussii z pomocą przychodził słupek lub poprzeczka. BVB przetrwało trudny okres w meczu i czekało na swój moment. Podobnie jak w pierwszym spotkaniu takowy się pojawił, a bohaterem Dortmundu okazał się Mats Hummels. Wprawił w euforię fanów BVB i jednocześnie sprawił, że niemiecki klub po 11 latach przerwy zagra w finale Ligi Mistrzów.